Autor: John Green
Wydawnictwo: Bukowy Las
Liczba stron: 392
Opowieść przedstawiona na kartach tej powieści skupia się na nastoletnim Quentinie, który za kilka tygodni kończy liceum. Wiedzie normalne, spokojne życie niczym nie odróżniające się od swoich rówieśników. Jednak jego problem polegał, że wierzył w cuda, a jego cudem było mieszkanie na przeciwko Margo, o której nie był w stanie przestać myśleć. Gdy pewnej nocy, niespodziewanie wchodzi ona do jego sypialni przez okno, życie chłopaka zmienia się diametralnie. Tajemnicza dziewczyna wciąga go w wir szaleństw, które popełniają w trakcie trwania jednej nocy, po czym następnego dnia nieoczekiwanie znika. Nikt nie wie dokąd mogła się udać, jedyne co po sobie zostawiła to ślady, które pomogą w jej odnalezieniu.
Książkę zaliczam jak najbardziej do udanych. Nie jestem w stanie porównać ją z jakąkolwiek inną książką Green'a, gdyż każda z nich ma w sobie coś innego. Z pewnością tę historię zapamiętam na dość długo i nie wypadnie mi z pamięci za kilka dni. Jest w niej wiele pięknych cytatów i dialogów, bez których nie mogłoby się obyć znając pana Zielonego. Nie mogę powiedzieć, ze jest to książka na jeden wieczór, z którą mknie się jak po maśle. Uważam, ze należy wczytać się w nią i głębiej przeanalizować, by dostrzec piękno i sedno w niej ukryte. Książka dała mi wiele do myślenia i pomogła zrozumieć kilka aspektów życia. Ktoś mógłby się zapytać o czym tak właściwie jest ta książka. Ja za każdym razem odpowiem, o odnajdywaniu siebie w tym pędzącym na łeb na szyje, dzisiejszym świecie.
Jak zwykle autor wykreował cudowne postacie, tak bardzo od siebie różne, a mimo wszystko dopełniające się nawzajem, bez których Papierowe Miasta nie byłyby tą samą książką. Na szczególną uwagę zasługują Ben i Radar, czyli dwójka najlepszych przyjaciół Quentina. Ich fantastyczne poczucie humoru niekiedy tak doprowadzało mnie do śmiechu, że przez cały dzień miałam przyklejony uśmiech do twarzy. Mogę śmiało stwierdzić, że byli jego prawdziwymi przyjaciółmi, na których zawsze mógł polegać i nawet w środku nocy byli w stanie służyć mu pomocą.
Co do samego Quentina nie mam żadnych zastrzeżeń. Bardzo go polubiłam i mogę powiedzieć, że jest on jedną z moich ulubionych pierwszoplanowych postaci. Plusem jest fakt, że książka została napisana z jego perspektywy dzięki czemu poznajemy go lepiej, na tyle na ile pozwolił nam autor, oczywiście. Postać Margo specjalnie w fotel mnie nie wbiła. W gruncie rzeczy polubiłam ją, ale czegoś mi w niej zabrakło. Może dlatego, że praktycznie przez połowę książki jest nieobecna i dowiadujemy się o niej samej oraz o jej charakterze tylko i wyłącznie z opowiadań innych osób. Jest bardzo tajemniczą osobą, która ma dobrze wyrysowany swój własny świat. Doskonale wie czego chce od życia, ale też nie do końca pozwala się do siebie zbliżyć. Jest jedną z tych postaci, których do końca nie można poznać.
Podsumowując książkę oceniam naprawdę wysoko. Choć były momenty, które wydawały mi się irracjonalne i nie do końca sensowne, dało się je wybronić. Podobał mi się cały ten proces odnajdywania wskazówek, jakie pozostawiła po sobie Margo. Wszystko działo się w swoim tempie, a akcja nie przyspieszała, dzięki czemu czytelnik nadąża i nie jest w stanie się zgubić. Motyw podróży jaki został wprowadzony do fabuły, jest znośny i nienudny, gdyż obawiałam się, że autor nic ciekawego nie wymyśli, co mogłoby się dziać w samochodzie podczas całodziennej jazdy. Na szczęście wszystko zostało bardzo dobrze przemyślane i rozplanowane, aby czytelnik nie mógł choć na chwilę zmrużyć oka. Książkę polecam każdemu, niezależnie od płci czy też wieku, ponieważ każdy znajdzie w niej coś dla siebie.
MOJA OCENA 9/10